Mefisto
Leżał na łóżku dość długo. Pokój nie wietrzony od tygodni przesiąknięty był zapachem choroby. Jego ciało rozkładało się powoli. Nie miał nikogo kto mógłby mu pomóc. Był sam i pogodził się ze swoim losem. Czuł zbliżającą się wielkimi krokami śmierć. Zaczął wspominać swoje życie, które nie było takie jakie chciał żeby było. I cóż mu teraz z tak ogromnej wiedzy którą zdobył. Cóż z tego że jest mądry teraz to i tak nie ma znaczenia. Teraz dopiero z dał sobie sprawę że życie jego nie mi
ało sensu. Mógł żyć jak inni w nieświadomości. Mógł spłodzić dzieci, miał by teraz opiekę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego że spłodzenie potomstwa to jedyny sens życia. Rozmyślania jego przerwała nagle postać wyłaniająca się z ciemnego kąta pokoju. Ubrana była w długi czarny habit, który opadał na ziemię tak że nie było widać stóp owejSzatan
Szybko zauważył że jest naprawdę wolny. Nic go nie bolało bo nie miał ciała. Mógł pójść dokąd zechce. Mógł jak Twardowski chodzić po księżycu i jak zechciał to mógł podglądać sąsiadkę z pokoju obok. Śmierć wydała mu się czymś
pięknym. Choć ciągle doskwierała mu samotność. To co
- Więc to ty jesteś tym człowiekiem, który dobrowolnie podpisał cyrograf
- Tak to ja - odpowiedział
- Niewielu się nam takich zdarza, szczerze mówiąc tych kilkaset osób które widziałeś to chyba wszystkie demony z ostatnich dwóch tysięcy lat. Jesteś też jako jeden z niewielu buntownikiem. Dlaczego się do mnie nie przyłączysz ?
- Poszukuje pewnej osoby panie - odpowiedział
- Nie mogę ci chyba w niczym pomóc
- Mam dla ciebie propoz
"Zagadka moja z dwóch słów się składa
Jedno z nich o miłości opowiada
Drugie jest związane z twoim wrogiem
Ludzi żywych i miłości bogiem."
- Oczywiście odpowiedź na to pytanie znam gdyż wyczytałem ją z twych myśli.
Jednak przyznać się muszę do porażki gdyż te dwa słowa nigdy nie przecisną mi się przez usta.
- Czy tak trudno panie powiedzieć "Kocham boga"
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
- Czas chyba na moją zapłatę
- Niech więc i tak się stanie. Ale pamiętaj bramy piekieł zawsze stoją przed tobą otworem
To były ostatnie słowa jakie usłyszał przed odejściem.
Bjorn.
Szatan dotrzymał słowa. Nasz bohater stał się królem Bjornu zaraz po śmierci jego ojca Hira Barbarzyńskiego. Przyjął imię Teor z w języku zigziwadi oznacza Odrodzony. Małżonką jego została Kelumimi ( Nieprzeciętna ). Teor był władcą dobrym i mądrym umiał rozporządzać państwem. Ludziom w jego kraju żyło się dobrze i dostatnio. Siedzibą Teora był legendarny zamek Kitori, spod którego to zamku wyg
nano pogańskie oddziały Aguerów. Wszystkie najważniejsze decyzje podejmował z żoną. Kochał ją i nie rozstawał z nią dłużej niż na jeden tydzień. Szatan chronił ich związek i aprobował. Pewnego jednak razu małżonka Teora została porwana przez nieprzyjaciół zza wschodniej granicy Bjornu. Rozgniewany Teor wraz z pomocą szatana z grupą stu ludzi wyruszył na podbój obcego kraju. Stanął Teor na przeciwko stutysięcznej armii ze swoją grupą stu ludzi. Wódz przeciwnej armii zarządził atak frontalny. Natomiast ludzie Teora usiedli i zaczęli się koncentrować na nieznanej energi nad ich głowami. Dziwna strategia zaowocowała jednak wygraną bitwę bez strat własnych. Źle się jednak stało gdyż żona Teora została zabita a on sam skoczył w przepaść. Leżał na skałach obserwując swoje kończyny rozrzucone po całej okolicy. Nagle pojawił się znikąd stary przyjaciel Mefisto. Jak zwykle ubrany w czarne szaty. Dawno się nie widzieli. Mimo iż ciało inne dusza ta sama.Czas zemsty
Wpuszczono więc naszego bohatera do nieba. Wielkie to miejsce i j
asne. Nie za zimno tu i nie za ciepło. Mnóstwo ludzi lecz brak tłoku. A na samym środku Tron ogromny stoi. Na tronie tym zasiada starzec Bogiem zwany. Siwą ma brodę i długą aż do samej ziemi. Włosy niemalże równie długie. Po jego prawicy aniołów hordy. Po jego lewicy niemalże to samo. Na środku waga a przed nią kolejka. Tam uczynki ludzi rozważa się i sortuje. A za tą wagą kilkoro ludzi- Drogi Mefisto
Do szatana prowadź.Psorek Profanator.